Jaka jest Twoja misja?
- Monika Braun
- 1 day ago
- 2 min read
Jedynym celem naszego życia jest stać się tym, kim naprawdę jesteśmy.
Od chwili poczęcia wchodzimy w interakcję ze światem zewnętrznym. Pod wpływem rodziców oraz osób z naszego najbliższego otoczenia, identyfikując się z ich wartościami i normami, zaczynamy kształtować własne ego – naszą tożsamość. W zależności od doświadczeń, uczymy się przystosowywać lub stawiać opór. Tworzymy różne strategie przetrwania: tłumimy emocje, odcinamy się od potrzeb, zakładamy maski, bywamy agresywni, walczymy... Z czasem nasze samopoczucie coraz bardziej zależy od aprobaty i uznania ze strony innych. W efekcie budujemy osobowość dopasowaną do oczekiwań otoczenia – i zapominamy o sobie.
W pewnym momencie okazuje się jednak, że te strategie nie tylko nie pomagają, ale wręcz nas ograniczają. Neurotyczne wzorce, emocjonalny pancerz i wewnętrzne blokady prowadzą do wypalenia, depresji, chorób. Tracimy zdolność do wewnętrznej równowagi i samoregulacji. Zaczynamy tęsknić za sobą – choć często nie wiemy nawet, kim jest ta istota, za którą tęsknimy. Pojawia się pragnienie autentyczności, pytania: Kim jestem? Jaki jest sens mojego życia? Coraz częściej też słyszę: Jaka jest moja misja?
Umysł, obciążony strategiami przetrwania, kieruje uwagę na zewnątrz i rozpaczliwie szuka odpowiedzi. Zwracamy się ku astrologii, uczęszczamy na warsztaty, licząc, że ktoś poda nam gotowe rozwiązanie. Próbujemy „odnaleźć siebie” poprzez rozwój, treningi, kreowanie nowego wizerunku. Tymczasem umysł nie pojmuje, że droga powrotu do siebie wiedzie nie przez budowanie, lecz przez odpuszczanie – przez porzucenie wszystkiego, co powstało jako mechanizm obronny. To właśnie umysł musi ustąpić, pozwolić ujawnić się naszej autentyczności.
Nie chodzi więc o „wzmocnienie wiary w siebie” – ta wiara wciąż istnieje, choć bywa przykryta warstwami lęku i strategii przetrwania. Nie chodzi też o „nauczenie się radzenia sobie z emocjami”, ale o głębszy powrót do źródła – do tej czystej, pierwotnej wersji nas samych, w której tkwi nasz najwyższy potencjał.
Jaki sens ma szukanie misji, skoro nie jesteśmy gotowi na jej realizację?
A jeżeli staniemy się sobą, to czy misja w ogóle będzie miała jakieś znaczenie? Będąc sobą i tak będziemy robić to, co do nas pasuje. Może pojęcie misji jest tylko jeszcze jedną iluzją mającą zapewnić szczęście? Pożywką dla umysłu, który szuka znaczenia? Nowoczesnym lekarstwem na wątpliwości natury egzystencjalnej?
Bycie autentycznym sobą jest, wg mnie, najpiękniejszym stanem istnienia – energia przepływa swobodnie przez ciało, działamy w pełni swoich możliwości, aktualizując swój potencjał. Istnieje w nas naturalna czystość i porządek, które nie są narzucone, ale wynikają z wyższej świadomości. Serce jest otwarte. Motywacja do działania wypływa ze współczucia, szlachetności i pasji. Jest nieograniczone poczucie wolności.
Samo istnienie staje się misją.

Commentaires