top of page

Czy naprawdę musimy stawiać granice?

Zaktualizowano: 30 wrz


Temat granic wraca jak bumerang - szczególnie wtedy, gdy czujemy się przytłoczeni, niezrozumiani lub gdy ktoś „wchodzi” w naszą przestrzeń. Ale czy granice to tylko kwestia nieustannej obrony?

Często uczymy się stawiania granic na poziomie mentalnym - mówienia „nie”, asertywności, reagowania w „odpowiedni” sposób. Tylko co z tego, skoro w środku czujemy się niepewni, winni lub spięci? Taka granica nie jest stabilna. Pojawia się napięcie, walka wewnętrzna, a każda taka sytuacja zabiera nam dużo energii.


Może więc warto spojrzeć na to inaczej?


Zamiast zastanawiać się, jak bronić swoich granic, spróbujmy zadać sobie inne pytania:

  • Dlaczego ktoś je przekracza?

  • Dlaczego ulegam?

  • Dlaczego w ogóle czuję potrzebę obrony?

Często nieświadomie „zapraszamy” innych do naruszania naszej przestrzeni. Dzieje się tak przez stare mechanizmy - te same, które kiedyś pomogły nam przetrwać. Może to być brak wsparcia w dzieciństwie, brak przestrzeni na wyrażanie siebie, poczucie bycia niewidocznym. W efekcie przestajemy być sobą i przyjmujemy role, które inni nam narzucili.


Granice jako lustro


Kiedy ktoś je przekracza, to często odbicie tego, że w pewnych obszarach nas po prostu… nie ma. Że nie zajmujemy swojego miejsca, że nasza energia jest rozproszona. To zaproszenie, by wrócić do siebie - nie przez walkę czy stawianie murów, ale przez obecność i zakorzenienie.

Bo kiedy jesteśmy w pełni sobą i dajemy sobie prawo do bycia, granice stają się czymś naturalnym. Nie trzeba ich bronić - nasza obecność sama w sobie jest jasnym komunikatem.


Może więc prawdziwe pytanie nie brzmi: „jak stawiać granice?”, ale „jak wrócić do siebie tak głęboko, by granice były czymś oczywistym?”




Czy naprawdę musimy stawiać granice?

Komentarze


bottom of page